Wielce wielmożny, ulubiony mój przyjacielu, towarzyszu uczt i zabaw wszelkich Marcinie.
Rad jestem niezmiernie, z powodu tego, że mogę w dniu dzisiejszym list wystosować, który będzie pierwszym moim odzewem do Ciebie od lat kilku, jak nie kilkunastu. W pierwszych słowach mego listu pragnę Cię uprzejmie zapytać o zdrowie Twoje i Twojej rodziny, a także o to co się nowego w życiu Twoim wydarzyło.
U mnie dzięki pozwoleniu Boga Najwyższego wszystko układa się dobrze. Żona moja Maria, z którą mnie wielka miłość związała wciąż pozostaje u mego boku, chociaż antiquus amor cancer est. Dzieci moje, pociechy największe Józek i Franek w dostatku się chowają, lecz życie dopiero przed nimi. Często myślę sobie: „Bono nimo es!” i mam nadzieję, że los będzie dla nich łaskawy i że zdobędą wykształcenie dobre i będą żyć szczęśliwie.
Korzystając z okazji, że mogę do Ciebie słów kilka skierować pragnąłbym i bardzo byłbym rad gdybyś raczył przyjąć zaproszenie na ucztę wielką, która się odbędzie w domu moim w przyszłym miesiącu. Byłbym zaszczycony gdybyś znalazł czas i odwiedził mnie i pozwolił się ugościć. Comedamus et bibamus, cras enim moriemu.
Ale że audi multa, loquere pauca tak więc kończę już swój krótki do Ciebie list i oczekuje na szybki respond z Twojej strony.
Kłaniam się całej familii i z całego serca swego życzę pomyślności i błogosławieństwa bożego w nadchodzącym czasie.
Wasz oddany przyjaciel
Bartek