Miłość nie jest żadnym luksusem dla uczciwego, subtelnego człowieka. Miłości nie można przyrównywać do sentymentalizmu i jałmużny. Miłość nie ma nic wspólnego z solidarnością pomiędzy rządzącymi grupami i partiami. Miłość, znaczy kochać. Kocha się ludzi, a nie systemy, partie i struktury. Trzeba umieć kochać ludzi nie w oderwaniu od rzeczywistości, ale tych konkretnych obok nas. Także tego człowieka, który przychodzi do naszego mieszkania na ekranie telewizora, który cierpi głód, jest uciskany, wyzyskiwany i bity.
Miłość zakłada wprowadzenie w życie tego, co dzisiaj staje się niemodne: skromność, przyjaźń, dobroć, wierność, umiejętność rezygnowania z pewnych rzeczy. Miłość to coś więcej niż dawanie z bogactwa i dobrobytu. Ekonomia miłości opiera się a zasadzie dawania więcej aniżeli się posiada. Kochać - to dawać siebie samego. Czym jestem bez miłości? Niczym!
Bez miłości jestem wielkim zerem!
„Gdybym stanął nawet na księżycu, a miłości bym nie miał - nie mam pojęcia o słońcu.
Gdybym poznał wszystkie tajemnice morza, a miłości bym nie miał - w moich oczach nie zaświeci żadna gwiazda.
Gdybym posiadał bogactwa całego świata, a miłość bym nie miał - moje serce stanie się "kamieniem".
Gdybym usłyszał me imię wymawiane w językach wszystkich narodów świata, a miłości bym nie maił – będę tylko żywym trupem. Bez miłości jestem umarłą istotą.”
Podobnie twierdził św. Paweł w Pierwszym liście do Koryntian:
„Gdybym (…)miłości (…) nie miał,
stałbym się jak miedz brzęcząca(…)
(…)Gdybym też miał dar prorokowania(…)
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym(…)
Mogę być najuboższym, najsłabszym, i najgrzeczniejszym spośród ludzi, ale jeśli mam miłość, mogę żyć. Mogę być trochę przygnębiony zawodem, niepowodzeniem, chorobą, jeśli mam miłość, mogę się ostać. Mogę nie posiadać nawet wielkiego domu, tylko skromny dach nad głową, jeśli mam miłość - wszędzie jestem u siebie. Mogę nie mieć żadnej posiadłości, ani konta w banku, jeśli mam miłość, jesteś bardzo bogaty.
„Jeśli we mnie jest miłość - mam serce, mam Boga.
Z miłością ma się tak jak ze słońcem.
Kto ma słońce, temu może dużo jeszcze brakować.
Kto słońca nie ma, temu brakuje wszystkiego.”
Dla wielu słońce jest czymś normalnym, zwyczajnym. A ono dzień po dniu dokonuje cudów. Daje światło i ciepło. Przenika chmury, aby mnie zobaczyć i powiedzieć "dzień dobry". Podczas nocy, na drugiej półkuli ziemi, znowu niestrudzenie obdarza ludzi ciepłem i światłem. Niech usuną słońce, a zapanuje ciemność i chłód. Podobnie ma się i z miłością.
Gdy wschodzi słońce miłości na horyzoncie ludzkiego życia, ogarnia nas ciepło i promienny nastrój. To, że kocham, nie wyklucza, że może mi jeszcze sporo rzeczy brakować. Gdy znika światło miłości - jego miejsce zajmują ponure cienie, czarna rozpacza i samotność.
„Kwiat potrzebuje słońca,
aby być kwiatem
Człowiek, aby być człowiekiem
Potrzebuje miłości.”
Jak kropla wody daje kwiatu siłę, by podniósł się z omdlenia, tak odrobina miłości może uleczyć człowieka, dopomóc mu odzyskać utraconą odwagę życia.
Miłość, to pełna wyczucia, pomysłowa i uważna troska o człowieka. Najpierw o najbliższych, którzy zostali powierzeni moim staraniom; ci, z którymi mieszkam pod jednym dachem; z którymi współpracuję każdego dnia; z którymi odbywam tę samą drogę; a także ci, z którymi pracuję, raduję się i bawię. Troszcząc się o drugiego człowieka, wyzbywam się powoli mojej egoistycznej ciasnoty. Myśląc nieustannie o sobie, można dostać "egoistycznego bzika".
Mój bliźni, to człowiek, który czeka na moją miłość, który potrzebuje mego uznania i mojej przyjaźni. To człowiek, któremu każdego dnia mogę na nowo pomóc jednym życzliwym spojrzenie, dobrym słowem, serdecznym uściskiem dłoni. Przecież jedno z przykazań mówi:
„(…)Będziesz miłował bliźniego swego,
jak siebie samego(…)”
Mój bliźni nie mieszka poza górami, po tamtej stronie morza, on jest tutaj! Dlaczego szukam go gdzieś daleko?!
„Tylko woda może przemienić pustynie
Woda jest życiem
Miłość jest wodą, dojącą życie!”
Nasze społeczeństwa chorują na ciężki zawał serca. Kwalifikują się do intensywnej terapii. Potrzebują zastrzykuje: „surowicy miłości”. W naszym sztucznym modelowaniu świata popełniono wielki błąd. Zapomniano o czymś istotnym, fundamentalny, czego niczym zastąpić nie można. Wydano społeczne prawa, otwarto biura socjalne, zorganizowano społeczne komitety pomocy. Zapomniano tylko, że to wszystko będzie bezcelowe, jeśli za stosem akt nie będzie czuło się ludzkiego dobrego serca. Zapomniano o najistotniejszym, społecznym czynniku - o miłości.
Miłość jest zawsze nieco "ślepa", nie dostrzega błędów innych ludzi. Dzięki niej możemy przebaczy nawet największe błędy i pomyłki, które popełniają nasi najbliżsi.
Tak było w przypowieści o „Synu marnotrawnym” z Ewangelii j św. Łukasza (15, 11-32). Gdy to po wydaniu wszystkich pieniędzy syn powraca z nadzieją, że ojciec go przyjmie z powrotem. Nie myli się ojciec tak bardzo go kocha, że przyjmuje go z otwartymi ramionami.
Często zapytuję się samego siebie: dlaczego ludzie nie trwają w miłości? Dlaczego przychodzi im to tak trudno? Mam wrażenie, a raczej jestem przekonany, że zbyt łatwo okłamujemy ich. Przysięgamy kochać innych, a właściwie kochamy samych siebie, nasze własne ja. Wymagamy za dużo od innych. Ten drugi powinien być uprzejmy, podziwiać nas, nosić na rękach, rozumieć nas, skoczyć dla nas w ogień. Ten drugi powinien być zawsze zadowolony, wolny od jakichkolwiek słabości. Biada, jeśli nas ktoś usiłuje krytykować. Mały zawód i załamujemy się.
Nie myślimy za to wcale o tym, ile dłużni jesteśmy drugiemu człowiekowi, czym powinniśmy lub moglibyśmy go obdarzyć. Nie mów zbyt pochopnie: "Ty mnie nie kochasz", zanim nie spełnisz tego, czym powinieneś obdarzyć bliźniego.
„Ludzi zdobywa się tylko miłością,
Bez miłości odpychasz ich
o siebie!”
Ludzie nie zostali po omacku rzuceni na naszą planetę. Człowiek został zawierzony człowiekowi. Pierwszym i fundamentalnym prawem ludzi, jest prawo do miłości. Każdy człowiek, przychodzący na ten świat na niezaprzeczalne prawo do ojca i matki. Prawo do rodziny, do ludzkiego ciepła, prawo do bezpieczeństwa.
Tak również napisane jest w Biblii w księdze „Genesis” gdy Bóg tworzy człowieka i obdarza go miłością.
Proces stawania się człowiekiem rozpoczyna się już w łonie matki. Człowiek może się rozwijać naprawdę po ludzku, prawidłowo, tylko wtedy, gdy kocha i jest kochany.
„Jeśli człowiek dzięki miłości
Staje się znowu dla drugiego człowieka -
Wtedy niebo rozwiera się nad ziemią.”
„Młody ptak wyrzucony z gniazda, umiera.
Dziecko, które nie doznało uścisku miłości, "zamarza".
Człowiek, by stać się człowiekiem, potrzebuje ciepłą i miłości”.
Gdy kocha się ludzi, dlatego, że są "godni miłości", kończy się to fiaskiem. Ludzie jako tacy, nie zawsze są godni miłości. Wrogom przebaczyć, lubić przeciwnika, za zło odpłacać dobrem - to wszystko Bóg nakazał nam w Biblii. Bóg jest Miłością. I chce żebyśmy i my byli miłością. Ewangelia nie jest żadną nauką, ona jest życiem.
W ludzkim ciele, w ludzkim Sercu Osoby Jezusa z Nazaretu, Boska Miłość stała się widoczną, dotykalną i odczuwalną. Bóg staję się człowiekiem, aby człowiek przez miłość stał się człowiekiem dla drugiego.
W Jezusie, Bóg opowiada się po stronie biednych, słabych i bezbronnych. W Nim Miłość Boga stała się Człowiekiem.
Ewangelia Miłości jest czymś "szaleńczym". Kto wkroczył na drogę tej Miłości, wycofuje się z pozycji siły wyzbywa się zarozumiałości i pragnie służyć innym. Ewangelia jest zwiastowaniem Miłości, która cierpi, która jest znaczona "szaleństwem" Krzyża.
Dlatego uważam iż w Biblii zawarta jest miłość Boga do ludzi. Bóg i jego miłość jest obecny w każdym człowieku, kto choć raz zajrzał do Biblii. I ta osoba już nigdy nie będzie już taki sam, co przedtem, ponieważ dotknie go miłość dana od Boga dla Ludzi.
Prace sporządził Mateusz Kosyl Ib z myślą o ludziach.