Tarcza Achillesa
Od najdawniejszych czasów bogowie uczestniczyli w życiu codziennym zwykłych śmiertelników. Pomagali im, przeszkadzali, mścili się, romansowali – zachowywali się dokładnie tak, jak my. Jednakże, zawsze wszystko wychodziło im lepiej. Do tej pory, muszę przyznać, było to dla mnie powodem frustracji, ale, gdy ujrzałam najnowsze dzieło boga – rzemieślnika Hefajstosa wręcz zaparło mi dech w piersiach. Co prawda, jego geniusz dał „życie” już wielu przedmiotom, jak choćby boskie pałace, czy też rynsztunek Aresa, ale teraz przeszedł sam siebie. Jego najnowszym dziełem jest tarcza dla Achillesa – herosa kąpanego w Styksie.
Na pierwszy rzut oka nie widać w niej nic szczególnego. Tarcza, jak tarcza – niby nic szczególnego. Dopiero przy bliższych oględzinach można naprawdę docenić kunszt mistrza. Tarcza składa się z pięciu zdobionych płyt, pokrytych płaskorzeźbami, a cała otoczona jest potrójną, misternie zdobioną obręczą. Każda płaskorzeźba jest inna i niepowtarzalna. Opowiadają odrębne historie, które jednak można połączyć w jedną całość. Historie te wszystkie mają związek z wolnością lub wygraną walka. Wiąże się to z przeznaczeniem tarczy. Mianowicie, Achilles walczy pod Troją w wojnie z góry skazanej na niepowodzenie, więc każda wizja zwycięstw podwyższa wolę walki wojsk Agamemnona. Przyglądając się wydarzeniom przedstawionych na płaskorzeźbach, można odnieść wrażenie życia – wyobraźnia z niesłychaną łatwością podpowiada początek i koniec pewnych historii. Cała tarcza przypomina słońce, bowiem bóg chciał, aby „migotliwy blask siała”. Jedyne moje zastrzeżenia do tego dzieła mają związek z jego wielkością i wagą. Czy oby na pewno bohater będzie mógł jej używać a trakcie walk, czy ma ona służyć jedynie jako ozdoba „ku pokrzepieniu serc”? Na to pytanie trudno odpowiedzieć, chociaż Achilles prawdopodobnie wolałby jej używać. Nawet, gdyby się okazała niezbyt do tego przydatna, nie miałby zbytniego wyboru, ponieważ jego dawny rynsztunek został stracony, ale ja osobiście wierzę w mądrość i talent Hefajstosa.
Na mnie tarcza zrobiła wrażenie umiarkowanego przepychu. Nawet bez większych oględzin wiadomo było, że jest to rzecz przeznaczona dla kogoś ważnego, jakiej nie powstydziłby się żaden król, czy władca. Wykuta z materiału, którego tajemnicę zna jedynie sam twórca, pięknie odbija promienie słoneczne (dzięki czemu może być zdolna wręcz oślepiać wrogów). Jej nieziemska wytrzymałość jest niezaprzeczalna, a wielkość w sumie odpowiednia – idealnie zakrywa przed ciosem całe ciało, przy czym nie powinna krępować ruchów, a w każdym razie nie bardziej niż zwykłe, dużo mniejsze tarcze. Płaskorzeźby są wykonane z niezwykłą, nawet jak na Hefajstosa, precyzją, a ich przekaz i przesłanie są jasne i wyraziste. Mnie osobiście najbardziej zachwyciły misterne wykończenia oraz oplatający tarczę wkoło obraz rzeki Okean.
Naprawdę trudno jest ocenić wady i zalety tego wytworu nieludzkiej wyobraźni, bowiem jest on robiony przez boga dla herosa. Zwykłemu śmiertelnikowi jest o wiele trudniej pojąć całą istotę boskiego dzieła. Dlatego trudno określić je innymi epitetami, niż wspaniały, olśniewający itp. Gdyby w moich żyłach płynęła choć kropla krwi nieśmiertelnego, może wtedy udałoby mi się w całości przekazać na czym polega wyjątkowość tarczy. Niestety, tak nie jest. Dlatego też proponuję każdemu wyobrazić sobie najpiękniejszą rzecz, jaką zdołają... a później zdać sobie sprawę, że dzieła ręki boskiej mogą być jeszcze piękniejsze. Natomiast to dzieło jest naprawdę wyjątkowe. Zresztą co tu się dziwić – jest przecież darem. A dary mają to do siebie, że w żadnym wypadku nie mogą sobie pozwolić na przeciętność.
(ocena: 5-)