Zatrzymać się, przemyśleć
Niejednego z nas przeszywa strach na myśl o bólu, cierpieniu i śmierci. Lękamy się tego, co wykracza poza naszą wyobraźnię. Jednak przez pryzmat tego wszystkiego można dopatrzyć się postawy, która w całej swojej istocie oddaje to, co pozwala przeżyć te trudne chwile – honor. Doszukując się wzorców – ludzi, którzy swoim życiem udowodnili, że honor był dla nich wartością nadrzędną - stojąc w obliczu 71. rocznicy „Akcji pod Arsenałem” oraz po obejrzeniu filmu „Kamienie na szaniec”, warto zatrzymać się nad postaciami i, pokrótce, działaniami warszawskiej organizacji młodzieżowej „Szare Szeregi”.
Większość z nas kojarzy Zośkę(Tadeusza Zawadzkiego), Rudego(Jana Bytnara) oraz Alka(Aleksego Dawidowskiego) – głównych bohaterów książki Aleksandra Kamińskiego, opowiadającej o losach trójki przyjaciół, którym przyszło żyć w czasach II wojny światowej. Młodzi chłopcy, pełni wiary i nadziei na lepszą – wolną Polskę, postanowili podjąć walkę z okupantem razem z Szarymi Szeregami. Świadomi zagrożenia i niebezpieczeństwa, płynącego z konspiracyjnej działalności, co dzień toczyli bój o honor swojej Ojczyzny. Początkowe akcje, które nie niosły za sobą większych szkód w obozie przeciwnika, a raczej spadek morale, przerodziły się później w zaplanowane akcje zbrojne. Jako pierwszemu za tę działalność odpowiedzieć przyszło „Rudemu” - aresztowany 23 marca 1943 roku przez wojska niemieckie, przeszedł piekło przesłuchań przy Alei Szucha. I tu zaczyna się „Akcja pod Arsenałem”
„Akcja pod Arsenałem”
W obliczu zatrzymania „Rudego” i wiedzy na temat sposobów przesłuchań, stosowanych wobec podejrzanych oraz ze względu pobudki, płynące z przyjaźni między Bytnarem a „Zośką”, ten postanowił odbić swojego towarzysza z rąk nieprzyjaciela. Jeszcze w dniu porwania „Rudego”, „Zośka” opracował plan i skompletował grupę, gotową do przeprowadzenia ataku na więźniarkę przewożącą Bytnara późnym popołudniem po przesłuchaniu z Al. Szucha na Pawiak. Jednak akcja została odwołana w ostatniej chwili, kiedy członkowie oddziału zajęli już wyznaczone stanowiska pod Arsenałem - nie zdołano bowiem uzyskać wymaganej zgody na jej przeprowadzenie.
Mimo niepowodzenia pierwszej próby odbicia „Rudego”, Szare Szeregi zdążyły się dokładnie przygotować do drugiej akcji uratowania Jana Bytnara. Po uzyskaniu aprobaty dowództwa, grupa przystąpiła do działania 26 marca 1943 roku. Łącznik dał znak, że zbliża się cel – ciężarówka razem z dwudziestoma więźniami, wśród których znajdował się „Rudy”. Na ulicy ukazała się więzienna sanitarka. Przygotowane wcześniej butelki z benzyną zostały rzucone w samochód. Szoferka błyskawicznie stanęła w ogniu i z auta wyskoczyli Niemcy, walczący z płomieniami. W kierunku Alka biegł jeden z członków SS. Oficer wyciągnął broń i krzyczał po niemiecku, a Alek wziął go na cel i oddał trafny strzał. Po tym walka rozpoczęła się na dobre. Przez kilka chwil trwała wymiana ognia między Niemcami a Polakami. Alek wraz z towarzyszem broni zaczął przeszukiwać samochód wiozący więźniów. Otworzył drzwi więźniarki, aby ponad 20 ludzi mogło bezpiecznie z niej wyjść. Następnie przyjaciele dostrzegli Rudego, leżącego na noszach, wzięli go i przenieśli do samochodu, ażeby ten bezpiecznie odjechał do wyznaczonego celu. Kiedy Alek biegł wraz ze swoimi ludźmi, z naprzeciwka wyszła grupa cywilów, którzy okazali się Niemcami. Jeden z nich wydobył pistolet i postrzelił Alka w bok. Towarzysze Aleksego po dłuższej wymianie ognia z wrogiem, zdobyli transport i przewieźli rannego na Żoliborz. W tym czasie Rudy był już w innej części Warszawy – na Mokotowie.
Akcja pod Arsenałem powiodła się, „Rudy” był wolny, jednak obrażenia jakich doznał
w czasie przesłuchań okazały się bardzo poważne. W czasie odbicia Bytnara wielu chłopców zostało rannych, wielu straciło życie. Jan Bytnar oraz Aleksy Dawidowski zmarli tego samego dnia, 30 marca 1943, w wyniku odniesionych ran…
Co nam pozostało?
Co nam pozostało? Czego nas uczy ta akcja? Przede wszystkim tego, że honor, odwaga i poświęcenie były dla tych ludzi, bardzo młodych, rzeczą normalną, za którą gotowi byli przelać krew i oddać życie. W imię przyjaźni posunęli się do czynów wielkich, wręcz niemożliwych na pierwszy rzut oka, jednak tych 28 młodych ludzi, biorących udział w Akcji pod Arsenałem, różniła od wroga jedna ważna kwestia – walczyli za wartości nadrzędne, dla kogoś, za coś… Bez chwili namysłu. W dzisiejszych czasach warto zatrzymać się i zastanowić, czy tak jak bohaterowie „Kamieni na szaniec” bylibyśmy gotowi poświęcić tak wiele dla Ojczyzny, przyjaźni, honoru… Kończąc, zostawiam Wam znane słowa Juliusza Słowackiego, mam nadzieję, że wzbudzą one w nas wszystkich refleksję:
„A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei,
jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!"