Zastanawiałam się chwilę nad tym pytaniem, ale szybko doszłam do wniosku, że Balladyna ze swoimi czynami i popełnionymi błędami, nie mogła być kobietą szczęśliwą. Wskazuje na to wiele rzeczy.
Przede wszystkim, główna bohaterka książki "Balladyna" napisanej przez Juliusza Słowackiego, żyła w ciągłym strachu przed prawdą. Musiała cały czas kłamać i uciekać przed rzeczywistością, w której była winna śmierci siostry i wielu innych osób. Ten strach spowodował, że każdego dnia Balladyna popełniała kolejne błędy, co stawiało ją w coraz gorszym położeniu, musiała wciąż zmagać się ze swoim sumieniem. Człowiek, który ciągle przed czymś ucieka, nie może być szczęśliwy.
Myślę, że kolejnym poważnym problemem Balladyny była miłość. Miłością darzyła ją matka, czemu dowodzi scena w sądzie, kiedy Wdowa opowiada o niegodziwościach córki, ale nie zdradza jej imienia, by nie skazać jej na pewną śmierć. Alina też kochała swoją siostrę, co udowodniła, gdy poprosiła Kirkora, by mogła zabrać do królestwa matkę i Balladynę, jeśli to ją wybierze. Nie wątpliwie Grabiec i Kirkok także żywili do niej głębokie uczucia, chociaż miłość tego drugiego była wywołana jedynie czarami. I mimo tych wszystkich ludzi, którym naprawdę zależało na Balladynie, ona nigdy nie zaznała prawdziwej miłości, nie była w stanie jej odwzajemnić. Jej ciągła walka o władzę zaślepiła ją do tego stopnia, że przestały się dla niej liczyć podstawowe wartości, takie jak miłość, uczciwość czy rodzina. Ktoś, kto nie wie, co jest naprawdę w życiu ważne, nie może zaznać pełni szczęścia. Pieniądze i wpływy to nie wszystko, a Balladyna wyraźnie o tym zapomniała.
Ponad to dla władzy ta kobieta poświęciła rodzinę i przyjaciół. Wstydziła się swoich dawnych kontaktów i tego, że żyła w ubóstwie. Przypadek sprawił, że zabiła siostrę, co zapoczątkowało szereg kolejnych błędów, które popełniała jeden za drugim. Wygnała matkę z królestwa i nigdy nie wpuściła tam swoich przyjaciół. Pozwoliła, żeby Wdowa umarła w torturach w jej obronie i nie zrobiła nic, żeby jej pomóc. Straciła przez to wszystko wsparcie bliskich sobie kiedyś osób, co uczyniło ją kobietą samotną. Nie miała już na kogo liczyć ani do kogo się zwrócić w razie problemu, a przecież miała ich mnóstwo. Samotność nie idzie w parze ze szczęściem.
Uważam, ze Balladyna nie zaznałaby szczęścia, nawet jeśli Ręka Boża by jej nie dosięgnęła, ponieważ każdy kolejny błąd prowadził ją w coraz większą sieć kłamstw. Jej pożądliwość, zachłanność i chęć zdobycia jak największej władzy sprawiła, że stała się kobietą samotną, uciekającą przed prawdą i osobą, która zmagała się z brakiem prawdziwej miłości. Może gdyby spotkała swoją bratnią duszę, coś by to zmieniło, ale póki co, Balladyna nie była kobietą szczęśliwą.