W dzień Kupały ludy wędrowały na zachód. Najwięcej ludzi zbierało się na górze nad jeziorem, o zachodzie słońca. Każda grupa mirów ustrojona była w wieńce, bylicę i przeróżne zioła oraz kwiaty.
Młodzież już od samego rana znosiłą suche gałęzie, łuczywo i bierwiona na "święty ogień". Nie można było przynieść suchego drewna - z niego nie wolno robić nawet chatek, ponieważ, jak sądzili poganie, mieszkała tam już śmierć... Zewsząd słychać i widać było już gwar wesoły i śmiechy, zwiastujące nocną "uciechę".
Słowan i Wiłuj siedzieli pod dębem, pośpiewując na przemiany. Pieśń Słowana różniła się znacznie od pieśni Wiłuja. Gdy dwaj śpiewacy skończyli spiewać, chór zaczął piesń kupalną.
Wreszcie, gdy słońce zachodziło zapadła cisza. Kobiety siedziały na ziemi, a wokół nich leżało jedzenie.
Dalej było słychać świętowanie mirów i głośne wołanie. Przybiegły dziewczęta. Słychać było śpiew.
Nagle wszyscy zaczęli wołać "Kupało!". Niewiasty chwyciły się za ręce osobno, osobno mężczyźni i zaczęło się wspólne świętowanie.