26 maj 1654r.
Było to w niedzielną noc. Wyszłam na balkon przy swojej sypialni i żaliłam się głośno, że kocham przedstawiciela wrogiego rodu. Nie wiedziałam, że moje lamenty słyszał Romeo. Mój kochanek zaczął przemawiać do mnie. Nazwał mnie słońcem, aniołem. Bardzo cieszyłam się, że Romeo przyszedł do mnie. Ale w głębi ducha bałam się ,by ktoś nas nie zauważył na potajemnych rozmowach. Jednak on mówił dalej. Prosiłam go, aby wyrzekł się swego rodu. Zrobił to dla mnie. Romeo przysięgał mi miłość tymi słowami „ Przysięgam na ten księżyc, co wspaniale powleka srebrem tamtych drzew wierzchołki”. Nie chciałam, żeby przysięgał mi na księżyc tylko na samego siebie. Po chwili naszą rozmowę przerwała Marta, która zawołała mnie do pałacu. Romeo miał chwilkę na mnie poczekać. Po powrocie zaczęliśmy rozmawiać o ślubie. Ślub miał być potajemny. Umówiliśmy się, że ja przyślę w poniedziałek 9.00 posłańca, który wręczy kochankowi list z prośbą o moją rękę oraz wskaże czas i miejsce ślubu. Po tej umowie powiedzieliśmy sobie po tysiąc razy dobranoc i każdy poszedł w inną stronę. Ja do swojej sypialni Romeo do celi Ojca Laurentego, by zwierzyć mu się ze swoich uczuć i zasięgnąć porady.